Rowerowe wspomnienia

Przypomina mi się moja pierwsza kilkudniowa wyprawa rowerowa, na którą wybrałem się ze swoją siostrą na wakacjach 2004 roku. Miało być morze ale zgodnie z naszymi upodobaniami wybraliśmy trasę wzdłuż południowej granicy naszego kraju, wiodącą przez większość pasm górskich Polski.
Ruszyliśmy początkiem sierpnia z Łańcuta przez:
Szymbark, Czarny Dunajec, Szczyrk, Cieszyn, Głubczyce, Radków, Kostrzyce, do Karpacza i kawałek wracając w kierunku domu do Krapkowic.

Podczas naszej wędrówki lubowaliśmy się w podjazdach na przełęcze. Było ich sporo a najwyższa z nich to przełęcz Okraj 1049 m.n.p.m. z której zjechaliśmy do Polski, po niewielkim skrócie przez Czechy. A każdy podjazd to późniejszy zjazd... W okolicach Karpacza odpoczywaliśmy u naszej rodziny za co im bardzo dziękujemy. W ramach przerwy wybraliśmy się na Śnieżkę z której chcieliśmy zjechać wyciągiem. Sporym zdziwieniem dla mojej siostry, która miała lęk wysokości, był widok wyciągu krzesełkowego...
Następnie wsiadamy na rowery i ruszamy w stronę domu.
Łącznie 1055 kilometrów w 10 dni


1 komentarz:

  1. Takie trasy to mega opcja;) Wybierając się na dalsze wyprawy bagażniki od http://www.amos.auto.pl na pewno super się sprawdzą

    OdpowiedzUsuń