30 marca z pod kościoła Bernardynów w Rzeszowie rusza męska Droga Krzyżowa... Uwaga! Nie mogą w niej uczestniczyć kobiety... ciekawe co na to feministki. Trasa prowadzi do Borku Starego (a dla twardzieli również z powrotem do Rzeszowa). Czy mężczyźni z Rzeszowa i okolic dołączą się?
Mam nadzieję przekonać się o tym jutro wieczorem. Pomysł ciekawy i cieszy mnie to że pojawiają się inicjatywy angażujące mężczyzn.
czwartek, 29 marca 2012
wtorek, 27 marca 2012
Powrót króla
... bądź co bądź, cień jest czymś małym i przemijającym; istnieje światło i piękno którego nigdy nie dosięgnie.
sobota, 24 marca 2012
Rozpalić ogień
Na strach pomaga wymarsz. Gdziekolwiek. W dal albo w siebie. Bo strach
nie umie chodzić, umie tylko pełzać. Więc kiedyś wreszcie wyrusz. Możesz
nie dojść do celu, zawrócić w pół drogi. I co z tego? Lepiej nawet
błądzić, ale iść, niż stać w miejscu i dać się zeżreć ślimakom.
środa, 21 marca 2012
Bezsilność
Piękne są góry zimą. Miałem okazję na początku marca wędrować z siostrą przez Czerwone Wierchy. Sielankę zmącił niestety upadek siostry która skręciła nogę. Miała wiele szczęścia że na tym się skończyło.
Czasem góry przypominają o należnym im szacunku
Więcej zdjęć tutaj...
Czasem góry przypominają o należnym im szacunku
Więcej zdjęć tutaj...
piątek, 16 marca 2012
czwartek, 15 marca 2012
Rowerowe wspomnienia (2004)
Przypomina mi się moja pierwsza kilkudniowa wyprawa rowerowa, na którą wybrałem się ze swoją siostrą na wakacjach 2004 roku. Miało być morze ale zgodnie z naszymi upodobaniami wybraliśmy trasę wzdłuż południowej granicy naszego kraju, wiodącą przez większość pasm górskich Polski.
Ruszyliśmy początkiem sierpnia z Łańcuta przez:
Szymbark, Czarny Dunajec, Szczyrk, Cieszyn, Głubczyce, Radków, Kostrzyce, do Karpacza i kawałek wracając w kierunku domu do Krapkowic.

Podczas naszej wędrówki lubowaliśmy się w podjazdach na przełęcze. Było ich sporo a najwyższa z nich to przełęcz Okraj 1049 m.n.p.m. z której zjechaliśmy do Polski, po niewielkim skrócie przez Czechy. A każdy podjazd to późniejszy zjazd... W okolicach Karpacza odpoczywaliśmy u naszej rodziny za co im bardzo dziękujemy. W ramach przerwy wybraliśmy się na Śnieżkę z której chcieliśmy zjechać wyciągiem. Sporym zdziwieniem dla mojej siostry, która miała lęk wysokości, był widok wyciągu krzesełkowego...
Następnie wsiadamy na rowery i ruszamy w stronę domu.
Ruszyliśmy początkiem sierpnia z Łańcuta przez:
Szymbark, Czarny Dunajec, Szczyrk, Cieszyn, Głubczyce, Radków, Kostrzyce, do Karpacza i kawałek wracając w kierunku domu do Krapkowic.

Podczas naszej wędrówki lubowaliśmy się w podjazdach na przełęcze. Było ich sporo a najwyższa z nich to przełęcz Okraj 1049 m.n.p.m. z której zjechaliśmy do Polski, po niewielkim skrócie przez Czechy. A każdy podjazd to późniejszy zjazd... W okolicach Karpacza odpoczywaliśmy u naszej rodziny za co im bardzo dziękujemy. W ramach przerwy wybraliśmy się na Śnieżkę z której chcieliśmy zjechać wyciągiem. Sporym zdziwieniem dla mojej siostry, która miała lęk wysokości, był widok wyciągu krzesełkowego...
Następnie wsiadamy na rowery i ruszamy w stronę domu.
Łącznie 1055 kilometrów w 10 dni
poniedziałek, 12 marca 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)